Obszerny sweter, kardigan, kolejny sweter, sweter nieco cieńszy, ale nadal jest to sweter. Taka to wyliczanka ciągnie się za nami już jakieś 4 miesiące i chyba jeszcze trochę potrwa. Eh i jak tu wyglądać jak milion dolców skoro jutrzejszego poranka ze względu na spory chłód prawdopodobnie znów wybierzemy ciuch na S.
Obszerny sweter, kardigan, kolejny sweter, sweter nieco cieńszy, ale nadal jest to sweter. Taka to wyliczanka ciągnie się za nami już jakieś 4 miesiące i chyba jeszcze trochę potrwa. Eh i jak tu wyglądać jak milion dolców skoro jutrzejszego poranka ze względu na spory chłód prawdopodobnie znów wybierzemy ciuch na S.
Dobra, nawet jeśli za tymi wszystkimi S-kami nieśmiało chowa się zwiewna kwiecista bluzeczka to w ostateczności po wewnętrznym bilansie argumentów „za i przeciw” najczęściej odpuszczamy, słuchając głosu rozsądku, który niecierpliwie przypomina nam o zimowej aurze. A wtedy my mające przed oczyma wizję być może zakatarzonego weekendu zrezygnowane wciskamy zwiewna koleżankę w sam kat szafy uświadamiając biedaczkę, że musi poczekać tam co najmniej do wiosny.
Faktycznie, wszelkie swetry nie dają za wygraną i taka monotonia trwałaby cała zimę, gdyby nie elegancki Pan na G, czyli Golf. Otóż tego jegomościa również zaliczamy do cieplejszej garderoby. Jednak kochamy go przede wszystkim za to, że pozwala nam czasem oderwać się od natrętnych, grubych swetrów i po dżentelmeńsku potrafi wkraść się do zimowej stylówki. 😀
Stylizacje:
Basia: golf / spódnica H&M / kozaki Seastar / torebka Reserved / zegarek House
Ala: golf Terranova / koszula Denim House / spodnie Bershka / kozaki Renee / torebka MiniSo / kolczyki H&M / bransoletka Parfois